W grudniu, a dokładnie pierwszego grudnia minie nam, to znaczy firmie PROMAX 30 lat. Trzydzieści lat, a więc śmiało można powiedzieć kawał historii, czyli jest co wspominać. Kiedy zaczynaliśmy w 1992 roku, to słowo reklama było jeszcze pojęciem nie do końca zrozumiałym i wielu klientom trzeba było wyjaśniać – co to i po co ta reklama jest.
Były to czasy kiedy internet, facebook, maile itp. jeszcze nikomu się nie śniły, a kontakt z firmami odbywał się telefonicznie, pod warunkiem, że klient miał telefon.
Takie to były czasy.
W tamtych latach nie było jeszcze telefonów komórkowych, a co więcej, zdobycie stacjonarnego telefonu z bezpośrednim numerem do firmy było prawie niemożliwe. Jeżeli już był telefon, to najczęściej działał na numerze wewnętrznym, łączonym przez centralę, która pracowała do godziny 15.
Także po południu telefonu już nie było.
Takie to były czasy.
Firma Promax swój pierwszy telefon stacjonarny z bezpośrednim numerem zdobyła po roku ciężkiej walki. Było jak u Barei, pisanie podań uzasadniających, że telefon jest nam naprawdę niezbędny, wielokrotne stanie w kilkugodzinnych kolejkach do różnych urzędów. Kiedy wreszcie otrzymaliśmy upragniony numer bezpośredni, to dostaliśmy z przydziału specjalny aparat ze wzmacniaczem sygnału, taki oldskulowy z tarczą do wykręcania numerów.
Takie to były czasy.
Z powodu tak częstych trudności telekomunikacyjnych, bywało, że jedynym sposobem, żeby zaproponować usługi reklamowe lub coś z klientem załatwić, było spotkanie w jego firmie. Tak więc, trzeba było do klienta pojechać. Często na miejscu okazywało się, że szefa dzisiaj nie ma i nic nie załatwimy. Najgorsze było to, że kiedy w końcu dojechaliśmy i wyjaśniliśmy właścicielowi firmy, o co chodzi z tą reklamą, to w większości przypadków padała krótka odpowiedź – nie, my nie potrzebujemy żadnej reklamy.
Takie to były czasy.